PROMUJ SWOJĄ MUZYKĘ!

PROMUJ SWOJĄ MUZYKĘ! DOŁĄCZ DO NAS

wtorek, 24 lipca 2012

Mix w produkcji bitów

Mix jest przez wielu często bardzo niedocenianym  elementem produkcji muzyki. Sam wiem to niestety z własnego doświadczenia, gdy jeszcze kilka lat temu uważałem to za totalnie zbędny i niepotrzebny dodatek. Bo skoro znalazłem ciekawy sampel, dobrze go pociąłem i dograłem do niego konkretne linie melodyczne zaczynając od basu a kończąc na leadach to czego chcieć więcej? Tu chodzi o muzykę, a nie o jej brzmienie, a jak ktoś się tym zainteresuje to prędzej czy później zrobi mi porządny mix i master materiału. Wydaje się to logiczne, ale niestety nie do końca. Epoka demówek nagrywanych w garażach, które później były początkiem wielkiej kariery jest już dawno za nami i prawdopodobnie nigdy nie wróci. Należy zwrócić uwagę, że konkurencja jest dzisiaj ogromna, jak nigdy wcześniej i na pewno będzie coraz liczniejsza, a odbiorca słuchając naszego utworu raczej nie będzie na tyle cierpliwy, żeby doszukiwać się w nim jakiegoś konkretnego przesłania, gdy słyszy tysiące podobnych wydających mu się ciekawszymi. Dobrym przykładem znaczenia mixu w utworach są z pewnością wszystkie najbardziej klasyczne i najlepsze albumy świata. Kto potrafiłby sobie wyobrazić takich artystów jak chociażby Dj Premier, Pete Rock, AC DC czy J Dillę bez charakterystycznych dla nich brzmień? Jestem w stanie założyć się, że wielu z czytających ten artykuł producentów zrobiło już w swojej karierze choćby kilka bitów na poziomie muzycznym dorównującym niektórym produkcjom Dj’a Premiera, a jednak nikt tak bardzo się nimi nie jara. Czemu? Przede wszystkim brzmienie. Nie chodzi tutaj o angażowanie się w całą tę „wojnę głośności” i w próby dorównania „czystością produkcji” do najpopularniejszych hitów na topie, ale raczej o nadanie charakteru swoim nagraniom. Głównymi obszarami tej tematyki w bitach samplowanych są przede wszystkim elementy perkusji oraz bas. Same sample też oczywiście warto porządnie odpicować brzmieniowo, ale prędzej dobrym bitem nazwie się ten ze starannie zrobioną perkusją i basem, niż z dopracowanym samplem pod kątem mixu.
 Najważniejszym momentem w mojej nauce produkcji muzyki był chyba wykład Counta, w którym miałem przyjemność uczestniczyć (Count – producent m.in.  Run DMC). Pamiętam chwilę, w której włączył swoją sesję i to był prawdziwy szok. Nic w zasadzie nie było takiego szczególnego w muzyce, ani w rapie, który towarzyszył podkładowi, ale było słychać, że ten kawałek MA TO COŚ! Włączył muzykę a ja czułem, że coś w niej musi być, bo ma swego rodzaju kopa w sobie. W pewnym momencie wypowiedział słowa, które dały mi dużo do myślenia i z pewnością zmieniły mój kierunek w produkcji o 180 stopni. Brzmiały one w podobny sposób (oczywiście w tłumaczeniu na polski) : „Produkcja to w 90% mix. Pozostałe czynniki to tylko 10%. Robisz dobry mix, to prawdopodobnie będzie z tego dobre nagranie, nie odwrotnie.” I dało mi trochę do myślenia, bo taki swego rodzaju mistrz produkcji na pewno wie co o tym mówi. Po dłuższych przemyśleniach i studiowaniu tematu okazało się, że miał całkowitą rację. Często robiłem bity w oparciu o np. podstawowe presety instrumentów VST i nie robiąc za bardzo nic z brzmieniem i cały czas wierzyłem w to, że muszę po prostu pracować nad lepszą melodią i lepiej ciąć sample, żeby stać się dobrym producentem. Gdy zacząłem robić odwrotnie efekty wreszcie dorównały moim oczekiwaniom. Przy dobrze dopracowanym tłustym brzmieniu syntezatora wystarczy czasami jedna czy dwie nuty, aby bit brzmiał naprawdę ciekawie, więc chyba warto poświęcić trochę czasu na przestudiowanie tematu produkcji pod kątem bardziej technicznym niż artystycznym. Dlatego więc, będę teraz opisywał regularnie dość szczegółowo wszelkie aspekty związane z tą tematyką, bo myślę, że to właśnie najbardziej przyda się wszystkim (lub może prawie wszystkim ;) ) czytającym tego bloga. Oczywiście poruszę też w jakiś sposób tematy cięcia sampli, podstawowych sposobów ułożenia ich względem bitu, kwestie harmonii oraz wiele innych, ale przede wszystkim skupię się na mixie i kreowaniu własnych brzmień przy pomocy dostępnych instrumentów VST. To byłoby z grubsza tyle tematem wstępu. Następne wpisy będą już bardziej konkretne i przydatne pod kątem praktyki, ale póki co zachęcam Cię do przemyślenia tego tematu i do zwracania uwagi przede wszystkim na kwestie brzmienia i mixu we wszystkich utworach Twoich ulubionych wykonawców. Na pewno zauważysz, że każdy najlepszy z nich cechuje się swoim charakterem, więc czas również zacząć do tego dążyć. W następnym tygodniu poświęcę wpis na dokładne omówienie kompresji i postaram się nagrać tutorial obrazujący ten temat. Pozdrawiam wszystkich! 
Nitti Nit

1 komentarz:

  1. Podobne uczucie miałem kiedy byłem na popremierowej odsłonie Propellerheads Record w Londynie którą prowadził DJ Babu.
    Generalnie wyglądało to tak iż Babu włączył swoją sesję w reasonie i zaczął ją "rozkładać" na czynniki pierwsze track po tracku.
    Kiedy doszedł do bębnów zaczął tłumaczyć jak to w tej sesji użył podstawowych dźwięków reasona (kicka, snare'a itp) jak je rozłożył na trackach i jakich efektów użył, odpalił te bębny cała publika zrobiła wilkie ooooooo ! łóaaaaaaa !!! a ja w tym samym momencie pomyślałem....."to jest Babu ? To jest TEN Dj Babu !!?? i on robi takie coś ? phi...moja sąsiadka , pani Jadzia z naprzeciwka też takie robi...). Ledwie zdążyłem sobie wyobrazić całą sytuację oraz panią Jadzię dłubiącą w reasonie a Babu wpiął reasona w Record'a (wtedy to były dwa osobne produkty) i dokładając jakieś malutkie nic nie znaczące sampelki tudziesz szumy czy "skwarki" z winyla zaczął opowiadać jak to można fabryczne presety dostosowywać do swoich potrzeb i w jak łatwy sposób można tworzyć własne od podstaw, po czym, odpalił tą samą sesję w tych dwóch połączonych produktach....
    Jak tylko weszły bębny nie miałem czasu o niczym pomyśleć - ani o kiepawych bębnach, ani o pani Jadzi walczącej z Reasonem bo moja głowa zaczęła latać tył, przód, tył, przód, a to co usłyszałem to był praktycznie gotowy do wypalenia na CD produkt i nie było to placebo spowodowane adrenaliną. Jedyne co pomyślałem to było chyba tylko tyle że koleś zrobił to coś bez Protulsów, Kiubejsów i i wtyczek potrzebujących 6GB Ram'u. W tym jednym momencie zrozumiałem że beatmaking nie polega na zdobywaniu coraz nowszych i większych wtyczek a zręcznym manipulowaniu na pozór nic nie znaczącymi elementami. Od tamtej pory z masowej produkcji bitów przebranżowiłem się na sound design spędzając coraz więcej czasu po prostu siedząc i "kręcąc gałami".

    OdpowiedzUsuń